Diety
redukcyjne
Czasem nie działają tak jak byśmy sobie tego życzyli,
po pewnym czasie osiągamy zadowalające
efekty, ale później waga wraca i
to szybciej niż byśmy chcieli i znacznie szybciej niż zajęło nam dojście do wymarzonych efektów.
Jak powszechnie wiadomo, na rynku istnieją produkty spożywcze na
które w diecie odchudzającej miejsca być nie powinno. Podczas redukcji
tkanki tłuszczowej rezygnujemy z wszelkiego rodzaju ciast , ciasteczek
oraz fast foodów.
Czy jednak przy konsekwentnym stosowaniu się do zasad odchudzającej
diety od czasu do czasu można sobie bez obaw pozwolić na coś słodkiego?
Czy kawałek ciasta albo hamburger zjedzony „od święta” są wstanie zrujnować
wypracowane efekty?
Przykładowo mamy ochotę na kilka
ciastek, czekoladek, myślimy -
to tylko 150 może 250 kcal, czyli ilość zupełnie bez znaczenia. Jest jednak jedno ale… może te kilka czekoladek pobudzi u nas apetyt i zjemy całą
tabliczkę, może popsujemy sobie dietę
i będziemy stresować się przez następny tydzień z powodu tych czekoladek lub ze złością rzucimy dietę i wrócimy do niezdrowego trybu odżywiania. Czy takie
czekoladki mogą zaszkodzić, gdy przez kilka dni/tygodni nasza dieta była wprost idealna?
Odpowiedz brzmi nie, te kilka łakoci lub mała porcja ulubionego ciasta na przyjęciu pewnością nie wpłynie negatywnie na
długoterminowy efekt naszego odchudzania.
Okazuje się, że wprowadzanie tzw. „posiłków oszukanych” (cheat
meal) nie tylko nie musi hamować procesu spalania tkanki tłuszczowej,
ale w holistycznym ujęciu – w wybranych przypadkach może okazać się strzałem w
przysłowiową „dziesiątkę”. Dlaczego?
Oszukany posiłek - cheat meal
Stosowanie niskokalorycznej diety zazwyczaj prowadzi do
postępującego spowalniania tempa przebiegu procesów metabolicznych.
Istnieje teoria, zgodnie z którą oszukany posiłek bądź też kilka oszukanych
posiłków w ramach tego samego dnia, jest w stanie korzystnie wpłynąć
na „przystopowaną” gospodarkę hormonalną i summa summarum przyspieszyć
progres.
Korzyści oszukanego posiłku ?
Zadowolenie
psychiczne - czasem możemy sobie pozwolić na
coś czego na co dzień nie mamy, daje nam to spore odprężenie i brak uczucia
katowania się ponad siłę.
Następuje pobudzenie hormonów , co pomaga nam dodatkowo w walce ze zbędnymi kilogramami tłuszczu.
Oszukany posiłek w postaci porcji lodów czy czekolady korzystnie wpływa na poziom niektórych neuroprzekaźników, pomagając pozbyć się negatywnych skutków skumulowanego stresu związanego z restrykcyjną dietą czy intensywnym wysiłkiem w stanie deficytu energetycznego. Obniżeniu ulega także poziom kortyzolu. Dodatkowo wygłodzone mięśnie dostają zastrzyk energii i są w stanie podczas wysiłku pracować wydajniej. Można zaryzykować stwierdzenie, że organizm ma więcej siły – żeby spalać tłuszcz.
Następuje pobudzenie hormonów , co pomaga nam dodatkowo w walce ze zbędnymi kilogramami tłuszczu.
Oszukany posiłek w postaci porcji lodów czy czekolady korzystnie wpływa na poziom niektórych neuroprzekaźników, pomagając pozbyć się negatywnych skutków skumulowanego stresu związanego z restrykcyjną dietą czy intensywnym wysiłkiem w stanie deficytu energetycznego. Obniżeniu ulega także poziom kortyzolu. Dodatkowo wygłodzone mięśnie dostają zastrzyk energii i są w stanie podczas wysiłku pracować wydajniej. Można zaryzykować stwierdzenie, że organizm ma więcej siły – żeby spalać tłuszcz.
Jeśli rzeczywiście nasza dieta
jest dobrze zbilansowana i stosujemy
się do niej to takie jednorazowe odstępstwo
nie wpłynie negatywnie na końcowy
sukces.
Jak nie powinien wyglądać oszukany posiłek ?
Na pewno nie może być to
próba typu “ile uda nam się zjeść w
jednym posiłku?”. To może być mały kawałek
ciasta, pizzy czy czekolady, ale całe ciasto i cała
czekolada to niestety nie jest rozwiązanie i nie można tego nazwać “oszukanym posiłkiem” ale po prostu obżarstwem i oszukiwaniem siebie
samego.
Z czego powinien składać się nasz cheat meal ?
Powinien zawierać porcje pełnowartościowego
białka i warzywa bogato błonnikowe,
do tego dokładamy co lubimy, czyli
małe ilości tego co uwielbiamy lub za czym tęsknimy. Oczywiście dbamy, by
produkty które jemy były możliwie jak najzdrowsze.
Przeciwwskazania
Oczywiście niewłaściwe czy nagminne stosowanie posiłków oszukanych
nie jest najlepszym pomysłem, skutkiem takich praktyk będzie bowiem zahamowanie
procesu odchudzania, a nawet przyrost masy ciała. Oszukane posiłki
warto wprowadzić najwcześniej po trzech - czterech tygodniach stosowania
diety po zanotowaniu już pierwszych spadków masy ciała i obwodów.
Sens stosowania oszukanych posiłków
istnieje tylko wtedy, gdy dieta jest niskokaloryczna (nie
chodzi tutaj o dietę 1000kcal czy głodówkę, ale dietę redukcyjną) i restrykcyjna. Oscylowanie na
granicy bilansu kalorycznego w celu przeprowadzenia tzw. „rekompozycji” nie
stanowi podstawy do prowadzania posiłków oszukanych. Podobnie przeciwwskazaniem
jest wysoki poziom tkanki tłuszczowej. Osoby otyłe i z pokaźną nadwagą
nie powinny stosować posiłków oszukanych, co najwyżej od czasu do czasu mogą
lekko „poluźnić” swoją dietę, wprowadzając np. dodatkową porcję owoców.
A wy co sądzicie o takich oszukanych posiłkach?
A wy co sądzicie o takich oszukanych posiłkach?
Lepiej w ogóle nie stosować diety niskokalorycznej, bo potem jest jojo, że głowa mała.
OdpowiedzUsuńjeśli masz na myśli dietę 1000kcal lub coś jeszcze gorszego - to, to nawet dietą nie można nazwać, tylko dobrowolnym wyniszczaniem organizmu...
UsuńJojo to nic innego jak powrót do dawnych nawyków żywieniowych. Jeśli stosowaliśmy żywienie, w którym obniżyliśmy całkowite dzienne zapotrzebowanie o jakieś 300 - 500 kcal i uzyskaliśmy jakiś ubytek wagi - to następnie wracamy powoli do naszego prawidłowego całkowitego dziennego zapotrzebowania kcal. Jeśli zastosujemy nadwyżkę kcal ponad normę CPM i dodatkowo w sposób natychmiastowy - wtedy jak najbardziej efekt jojo pojawi się :)
UsuńA ja uważam, że cheat-meal, który spożywamy rzadko - raz na miesiąc-półtora wcale nie musi być zdrowy, przecież na tym to polega ;)
OdpowiedzUsuńSam pomysł "oszukanych" posiłków jest dobry, bo po skończeniu diety nie rzucimy się na pizze, słodycze czy nie wiadomo co jeszcze - a w konsekwencji unikniemy efektu jojo :)
Dokładnie ! Raz na miesiąc możemy na spokojnie zjeść mega świński i niezdrowy posiłek :)
Usuńnajważniejsza i najlepsza jest dieta zbilansowana :)
OdpowiedzUsuńja mam z natury krecone włosy więc mi się pokreciły szybko tym sposobem :)
Ufff od razu człowiek ma mniejsze wyrzuty sumienia :D
OdpowiedzUsuńdobry sposób na rozluźnienie swojej diety. Ja mam taki cheat meal co 3 dni no i jak czasem do rodziców pojadę na tydzień wtedy o diecie praktycznie mogę zapomnieć:) Ale przy ogólnym zbilansowanym odżywianiu od czasu do czasu taki posiłek na pewno nie zniszczy tygodni stosowania diety;)
OdpowiedzUsuńCiekawe:) Ja czasami to stosowałam nieswiadomie a czasami niestety popadalam w obzarstwo
OdpowiedzUsuńwłaśnie... i tu jest pułapka, czy nasz oszukany posiłek, faktycznie będzie dodatkiem do posiłku, czy po prostu zamieni się w paskudne obżarstwo z końcowym bólem brzucha. Dlatego moim zdaniem OD CZASU DO CZASU dobrze jest zjeść (w małych ilościach) coś na co mamy naprawdę ochotę, niż by przyszedł taki dzień (a przyjdzie) kiedy zjemy utęsknione ciasteczko/pizze/kebaba (co kto lubi) i nasz oszukany posiłek nie będzie miał końca...
Usuńja ostatnio miałam cheat meal, w sumie to nie z ojej winy, bo okazało się, że muszę zostać kilka godzin dłużej w pracy. jedyne co miałam w sklepie i nadawało się do zjedzenia były sunbitesy, zjadłam całą paczkę :) od razu mi ulżyło, a jak spojrzałam na skład to w sumie się zdziwiłam, że mają tak dobry skład
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym, taki cheat meal od czasu do czasu pozwala dłużej wytrwać na restrykcyjnej diecie... Osobiście uważam, że stosując np. racjonalną dietę to kawałek ciasta przez weekend (ale kawałeczek a nie pół blachy!) albo wypad na lody nie rujnuje całego tygodnia ćwiczeń i zdrowego odżywiania. Gorzej jak się popadnie w szał cukrowy i się pożera wszystko na swej drodze :D (co kiedyś mi się zdarzyło raz czy dwa hihi);)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
SundayMorning
Hejj. Mam takie pytanie, co zazwyczaj jesz po treningu ?
OdpowiedzUsuńbiałko + węglowodany :)
Usuńja dzisiaj zjadłam pół garstki orzeszków w posypce paprykowej, bo nie mogłam się powstrzymać bo strasznie lubię orzeszki. Zjadłam je i nie mam ochoty na więcej to chyba też coś w rodzaju cheat meal :) zreszta osobiście uważam, że bardzo ciężko jest wytrzymać na diecie nie jedząc np. nic słodkiego przez kilka/kilkanaście tygodni - dlatego dwie kostki czekolady raz na tydzień niczego nie zrujnują :) tylko masz rację, trzeba uważac by nie popasc w obżarstwo
OdpowiedzUsuńFajnie, przejrzyście napisane:)
OdpowiedzUsuńhttp://theblondeposh.blogspot.com/
powiem Ci że u mnie najlepiej się sprawdza dieta MŻ. Czyli mniej żreć, po prostu. Wiele próbowałam różnych cudów, rozpisek, diet, nawet głodówek (młoda głupia :D ) ale stwierdziłam, że ciągłe odmawianie sobie wszystkiego w ogóle nie sprawia żadnej radości. Zamiast chodzić w głowie z czekoladą która krzyczy "zjedz mnie" leżąc schowana w szafce lepiej zjeśc kostkę. A tak własnie uczy się umiaru. Wciąz uczę się zmniejszania porcji ale z dnia na dzień coraz lepiej :)
OdpowiedzUsuńciekawa notka, duzo racji w niej :) poza tym serdecznie zapraszam Cię na mojego bloga w wolnym czasie, mam nadzieję, że zajrzysz :). zapraszam do ankiety i do obserwowania. Obiecuję Ci, że nie pożałujesz :). miłego dnia :)
OdpowiedzUsuńWstałem dzisiaj rano, stanąłem na wadze i pokazała mi znowu te same cyferki, co tydzień i 2 tygodnie temu. Ok , rozumiem, więc przybyło mięśniu ubyło tłuszczu. No to centymetr do ręki i co? Nic znowu te same cyferki.
OdpowiedzUsuńCholera jasne ile można? Więc robię cheat meal. Zjadłem (a raczej pożarłem) obfite śniadanie z białym chlebem w roli głównej i masłem oraz dodatkami (typowo śmieciowe jedzenie, którego nie tykałem się od dobrych paru miesięcy). A potem ciasteczka, herbatniki, ale były niedobre, wiec co to za przyjemność, więc kolej na góralki (niebo w gębie, plus śmieci, nie wiem, kto je stworzył, ale powinien dostać nobla). A co tu zjemy na obiad. Prawdziwy problem, bo tyle jest rzeczy, które człowiek lubi, spaghetti, placuszki ziemniaczane z sosem, pierogi ruskie, z mięsem. Nie nie zjadłem tego wszystkiego. Wybrałem krokieciki z mięsem (które chyba najbardziej kocham), takie smażone w panierce na oleju. Istny koszmar, wręcz obleśne a nieziemsko pyszne.
I koniec. Po prawie mój cheat meal przerodził się w cheat day. Podwieczorek i kolację (która jeszcze przede mną) już standardowo, według planu zrodowego, zbilansowanego jedzenia, którego się trzymam i nie mam zamiaru przerwać.
Czy przytyję po tym co dzisiaj jadłem? Sądzę, że tak, zobaczymy jak się zważę. Ważne, że nie robię sobie problemu. Kiedyś po takim posiłku jadłbym ogromne ilości przez jeszcze 2-3 dni a efekt byłby taki, że szybko wróciłbym do wagi z przed redukcji. Jednak dołożymy trochę więcej wysiłku fizycznego i może spali się więcej.
Co prawda nie wierzą w cheat meal, jednak kiedy przestaje się widzieć efekty swojej ciężkiej pracy, człowiek ma już dość. Jestem w sumie w szoku, że udało mi się powstrzymać (szkoda, że nie trochę wcześniej, ale i tak dobrze, że w połowie dnia a nie pod koniec).